15.02.2011

Puszcza Borecka: oko w oko z żubrem

W Puszczy Boreckiej nie trzeba się specjalnie starać, by żubry zobaczyć. Zwierzęta same przychodzą w pobliże ludzkich siedzib, nawet w najmniej spodziewanych momentach. Prezes SMŻ, prof. Wanda Olech oraz p. Magdalena Matuszewska przebywały niedawno w Puszczy Boreckiej w związku z planowaną tam na wrzesień IX międzynarodową konferencją żubrową. W nocy tuż pod oknami leśniczówki Walisko, gdzie się zatrzymały rozgościł się młody, dorodny byk, któremu zupełnie nie przeszkadzała obecność lokatorów w domu i pozwolił sobie zrobić zamieszczone zdjęcie (jego autorką jest p. Matuszewska).

W ciągu dnia pojechały wraz z nadleśniczym do gospodarstwa w lesie, do którego „zagląda” inny żubr. Był tam, istotnie, ale zanim zdecydowano się na powrót, byk przeszedł na drogę, zatarasował przejazd i trzeba było zaczekać, by raczył się – niespiesznie – przemieścić. W Puszczy Boreckiej żyje stado wolnościowe liczące ok. 90 zwierząt.

Spotkanie z żubrem na swobodzie jest zawsze ogromnym przeżyciem. Jak się zachować, gdy staniemy z nim oko w oko? – Przede wszystkim – z szacunkiem – mówi prof. Wanda Olech. – Żubr jest wielkim, masywnym, ważącym nawet do 800 kg dzikim zwierzęciem. Nie można do końca przewidzieć jego reakcji. Jest to też zwierzę bardzo szybkie i niech nas nie zwiodą jego nieco ociężałe ruchy. Nawet niechcący może nam zrobić krzywdę.

Żubry unikają kontaktu z człowiekiem i same chowają się w gąszczu, gdy nas słyszą. Ujrzeć je z bliska jest więc niemal niemożliwe; jeżeli już uda nam się zetknąć z żubrem, będzie to na pewno odległość co najmniej kilkudziesięciu metrów. Najważniejsze, by tej odległości nie zmniejszać czyli po prostu nie zbliżać się. Żubr pewnie spokojnie przyjrzy się nam i sam odejdzie. Nie wolno dopuścić do tego, by poczuł się zagrożony, a więc skracać dystansu. My też możemy się powoli wycofać.

Gdy żubr podejdzie do zabudowań i na przykład położy się, żeby przeżuwać w spokoju, to… trudno. Nawet jeśli stawia nas to w niekomfortowej sytuacji. Trzeba przeczekać, bo w końcu kiedyś wstanie i pójdzie sobie.

Tekst: Elżbieta Strucka